I cóż z tego, że Walentynki, skoro nawet dzisiaj będziemy zastanawiać się nad tym, czy święto zakochanych chroni nas przez światem wielkiej polityki w coraz bardziej cyberpunkowej rzeczywistości? Coraz więcej bowiem jest nie tylko szans, ale także zagrożeń, które wcale nie zawsze są oczywiste dla przeciętnego odbiorcy.
Przyjrzymy się dzisiaj trochę temu, jak giganci układają nowy świat i jak wchodzą na polityczne salony nie tylko Waszyngtonu, ale także Warszawy.
Technofeudalizm to jedno z najgorętszych słów ostatnim czasie, zwłaszcza teraz, gdy widzimy jak coraz większą władzę mają nad nami nie tylko korporacje, ale przede wszystkim pojedyncze jednostki władające przestrzenią cyfrową. Jednocześnie nie tylko stopniowo tracimy wolność, ale coraz częściej wykonujemy pracę na rzecz gigantów nawet o tym nie wiedząc. W pigułkowy sposób zagadnienie streszcza kanał Wisecrack.
Na swoim Substacku Jakub Dymek pochyla się z kolei nad pędem do deregulowania wszystkiego, który opanował już nie tylko Stany Zjednoczone. Najnowszym przejawem było namaszczenie przez premiera Donalda Tuska właściciela InPostu do kierowania zespołem deregulacyjnym, który miałby odblokować potencjał ekonomiczno-technologiczno-intelektualny Polski. Czy aby na pewno jest to takie proste, by wierzyć, że właściciele wielkiego kapitału rozwiążą wszystkie bolesne problemy świata?
Kto nam urządza nowy technologiczny świat
Nie tylko do Elona Muska, Marka Zuckerberga i Jeffa Bezosa sprowadzają się polityczne rewolucje na szczytach amerykańskiej (i światowej) władzy, których beneficjentami będą technologiczni giganci. Rozwój technologii AI, wraz z jej zagrożeniami politycznymi i społecznymi, dzieje się też w innych firmach czy krajach. Na to zwraca uwagę Sylwia Czubkowska w swoim tekście dla Kultury Liberalnej, przyglądając się postaciom takim jak Marc Andreessen czy kontrowersjom związanym z mocnym wejściem DeepSeek na arenę sztucznej inteligencji.
***
Po kolejną porcję ciekawych poleceń do przeczytania i obejrzenia zapraszam już w kolejny piątek!