Stosunkowo Bliski Świat

Stosunkowo Bliski Świat

Share this post

Stosunkowo Bliski Świat
Stosunkowo Bliski Świat
Szturm rebeliantów na Aleppo i Hamę

Szturm rebeliantów na Aleppo i Hamę

Czy to już koniec reżimu Baszara al-Asada, czy może początek nowego chaosu na terytorium Syrii?

Jakub Katulski's avatar
Jakub Katulski
Dec 03, 2024
∙ Paid
4

Share this post

Stosunkowo Bliski Świat
Stosunkowo Bliski Świat
Szturm rebeliantów na Aleppo i Hamę
Share

Choć o wojnie domowej w Syrii mówiono od dłuższego czasu, że jest konfliktem zamrożonym, a wszystkie uczestniczące w nim strony okopały się na własnych pozycjach i nie dążą by dokonywać zdobyczy terytorialnych, od kilku dni obserwujemy wzmożoną aktywność. Rebelianci, jak zbiorczo nazywają ich zachodnie media, zdobyli Aleppo i skierowali się na południe w kierunku miasta Hama.

To znaczące sukcesy uderzające w Baszara al-Asada, którego armia zdaje się mieć poważne trudności w odparciu rebelianckich ugrupowań. Za wcześnie jednak chyba na zacieranie rąk w nadziei na potencjalny upadek Damaszku, a sama ekspansja rebeliantów także niekoniecznie musi być zjawiskiem pozytywnym długoterminowo.

Kto rozdaje karty?

Głównym ugrupowaniem rozdającym karty w tym szturmie i od lat w prowincji Idlib, jest kontrowersyjna Organizacja Wyzwolenia Lewantu (Hajat Tahrir asz-Szam - HTS), która wywodzi się z Frontu an-Nusra - dżihadystycznego ugrupowania związanego z Al-Kaidą. Sam front an-Nusra założony został zresztą przez członków Al-Kaidy, którzy w Iraku walczyli przeciwko amerykańskiej okupacji kraju. Pod koniec 2011 roku i na początku 2012 bojownicy przekraczali granicę iracko-syryjską wykorzystując chaos syryjskiej wojny domowej, po to by stworzyć lokalny oddział Al-Kaidy, według niektórych źródeł z zamiarem powołania własnego kalifatu.

Front an-Nusra nie miał problemów w deklarowaniu, że ugrupowanie jest jednocześnie odłamem Daesz, jak i Al-Kaidy, choć te relacje znacząco się skomplikowały w kolejnych latach. Lojalność frontu an-Nusra wobec zarówno Abu Bakra al-Bagdadiego, lidera Daesz, jak i Ajmana az-Zawahiriego, przywódcy al-Kaidy, sprawiła, że choć w 2013 roku Front an-Nusra decyzją swojego przywódcy Abu Muhammada al-Dżaulaniego dokonał fuzji z Państwem Islamskim, tak decyzję tę anulował szef al-Kaidy nazywając ją błędem.

Tej z kolei decyzji nie uznał Abu Bakr al-Bagdadi, potwierdzając fuzję. Skomplikowana sytuacja doprowadziła jednak do tego, że już w 2014 roku dochodziło do regularnych walk między Daesz a an-Nusrą, których owocem było wypchnięcie tych drugich z ar-Rakki, miasta które już chwilę później zostało ogłoszone stolicą kalifatu Daesz.

Front an-Nusra dwa lata później formalnie zrzekł się także więzów z Al-Kaidą, zdecydował o przemianowaniu na Hajat Tahrir asz-Szam i stał się główną siłą rozdającą karty w prowincji Idlib, będącej kluczowym punktem dla organizacji humanitarnych starających się pomagać syryjskim uchodźcom uciekającym od działań wojennych. Nie oznacza to jednak, że HTS porzuca w tym momencie ideologią dżihadystyczną. Odcięcie się od al-Kaidy motywowane jest pragmatycznym podejściem. Zagraniczne wpływy na organizację ograniczałyby jej zdolność do umacniania swoich własnych wpływów w Idlib, a także rozmyłoby lokalne cele w globalnym podejściu al-Kaidy. Dla HTS priorytetem nie jest w tym momencie eksport działań na cały świat, a obalenie rządu Baszara al-Asada i objęcie władzą Syrii.

Hajat Tahrir asz-Szam nie jest jednak w tej opowieści wcale pozytywnym bohaterem. W opublikowanym w 2022 raporcie Syryjskiej Sieci na rzecz Praw Człowieka, czytamy o licznych przypadkach łamania praw człowieka w prowincji Idlib, od represjonowania osób krytykujących działania HTS, przez zatrzymywanie aktywistów i aresztowanie bez wyroków sądowych, aż po egzekucje i zabójstwa. Przyczyniło się to do problemów wizerunkowych organizacji (delikatnie rzecz ujmując) i umieszczenia jej na kilku listach organizacji terrorystycznych, między innymi amerykańskiej administracji.

Hajat Tahrir asz-Szam mimo tego było zdolne do wzmocnienia swoich sił i dzisiaj szacuje się, że może wystawić aż 30 tys. bojowników, co więcej, ostrzelanych w licznych większych i mniejszych potyczkach i bitwach toczącej się już niemal półtora dekady wojny domowej w Syrii.

Skąd ta porażka?

Czy jedynie w tym należy się dopatrywać dzisiejszych sukcesów bojowych HTS, zdobycia Aleppo i szturmu na Hamę? Moim zdaniem nie tłumaczy to wszystkiego, bo splot wydarzeń dookoła pozwolił bojownikom na ponowne rzucenie wyzwania Asadowi. Najważniejszym z nich jest uwikłanie Hezbollahu w konflikt z Izraelem. Szyicka milicja będąca najpoważniejszą siłą w Libanie została znacząco osłabiona, co przyczyniło się do osiągnięcia zawieszenia broni (przerywanego jednak i tak wzajemnymi ostrzałami między Partią Boga a izraelskim wojskiem). Libańscy bojownicy mają 60 dni na wycofanie swoich jednostek z południowej części kraju, a w tym czasie Izrael rości sobie prawo do ingerowania w terytorium północnego sąsiada w razie poczucia zagrożenia. Co więcej, spektakularne izraelskie operacje pozbawiły Hezbollah dużej części naczelnego dowództwa i organizacji zajmie chwilę zanim odbuduje swój potencjał militarny. Nie oznacza to, że Izraelowi udało się Hezbollah pokonać i że zagrożenie dla izraelskich cywilów minęło bezpowrotnie, lecz w tej chwili Hezbollah nie może wesprzeć swojego sojusznika z Damaszku, choć robił to wielokrotnie podczas wojny domowej walcząc właśnie z sunnickimi rebeliantami czy Państwem Islamskim.

Keep reading with a 7-day free trial

Subscribe to Stosunkowo Bliski Świat to keep reading this post and get 7 days of free access to the full post archives.

Already a paid subscriber? Sign in
© 2025 Jakub Katulski
Privacy ∙ Terms ∙ Collection notice
Start writingGet the app
Substack is the home for great culture

Share