Polska kultura centralna
Warszawocentryzm, choć do pewnego stopnia nieunikniony, szkodzi wszystkim
Zainspirowany majówką na chwilę odchodzę od światowej polityki, by przyjrzeć się temu, co dzieje się na naszym podwórku od lat. Także nie mam tu na myśli polityki, rozumianej jako przepychanki między rządem i opozycją, czy budową kolejnych koalicji w sejmikach wojewódzkich.
Sprawa jest inna - wszczechobecny warszawocentryzm.
Mieszkańcy miast innych niż stolica zauważają go codziennie, mieszkańcy Warszawy ze zrozumiałych względów pewnie trochę mniej. Od kiedy zacząłem świadomie konsumować wydawane w Polsce media, od papierowej prasy, przez radio, po telewizję, miałem wrażenie, że w dużych mediach usłyszeć się da lokalne wiadomości z Warszawy, choć przecież większości mieszkańców kraju one nie dotyczą.
Być może jest to obserwacja ekstremalna, bo przecież jest przesadzona, ale czy na pewno całkowicie oderwana od rzeczywistości?
Spójrzmy choćby na popularne teksty kultury. Akcja najchętniej oglądanych seriali rzadko wychodzi poza Warszawę. Owszem, mieliśmy wrocławskich “Kiepskich” czy “Pierwszą miłość”, ale są też regiony Polski, o których istnieniu warszawscy filmowcy w zasadzie nie wiedzą.
Podczas majówkowych dyskusji ze znajomymi, w ramach drobnych ćwiczeń intelektualnych, próbowaliśmy nakreślić kulturalną mapę dzieł wychodzących poza Warszawę z ostatnich dwóch-trzech dekad.
Mamy więc stolicę, a po niej podwarszawską prowincję. Czasami twórcy zapuszczą się do Krakowa i na Górny Śląsk, przede wszystkim jednak po to, by pokazać, że w grodzie Kraka wszyscy jeździmy dorożkami, a kwiaciarka spod Mariackiego zna każdego mieszkańca, a Ślązacy zajmują się tankowaniem taniej gołdy w rozpadających się familokach i pustostanach. Gdy ci sami filmowcy zapuszczą się na Dolny Śląsk, to okazuje się, że każda mieścina, każdy dom, każda piwnica, gromadzą jedynie pohitlerowskie skarby, a wszystkim trzęsą koterie “strażników Gór Sowich”. Na północy mamy oczywiście Gdańsk, w którym funkcjonuje jedynie mafia przemytników, cinkciarzy czy “kozaków z Wybrzeża”. Czasami wakacyjne produkcje sięgają po krajobrazy mazurskich jezior lub Tatr Wysokich.
Taki obraz niestołecznej Polski najczęściej jednak prowadzi do pokazywania jej jako pewnego zaścianka. Może i jest ona miejscem, w którym warszawscy menedżerowie międzynarodowych korporacji poszukują kontaktu ze swoim człowieczeństwem, ale jest też Polską zaskakująco mało różnorodną w przedstawieniu mentalności jej mieszkańców.
Keep reading with a 7-day free trial
Subscribe to Stosunkowo Bliski Świat to keep reading this post and get 7 days of free access to the full post archives.