Na co może liczyć Konfederacja?
Konfederacja nie musi już udawać, że jest partią, którą nie jest. Dokładnie tego oczekują od niej wyborcy.
Wygląda na to, że Konfederacja z całą pewnością siebie idzie po zwycięstwo. Była z pompą ogłoszona i przeprowadzona konwencja, o której akurat trzeba powiedzieć, że była całkiem profesjonalnie zorganizowana i przykuwała uwagę. Przykuła uwagę o wiele większej liczby widzów niż konwencja Lewicy o prawach kobiet, którą do wieczora na kanale FB Lewicy obejrzało niecałe 6 tys. widzów i trochę ponad 5 tys. na kanale YouTube Onetu.
Konwencję Konfederacji do wieczora w sobotę na ich kanale FB obejrzało 30 tys. i kolejne 7 tys. na YT Onetu, co niektórzy uznali za definitywny sukces prawicowej partii, a już nie wspomnę o innych kanałach, które również podawały transmisję czy jej wycięte fragmenty. Ale czy w istocie jest to taki oczywisty sukces? A może tak naprawdę jest to efekt nowości? W końcu po Lewicy mówiącej o prawach kobiet wiemy czego się spodziewać i niektórym może się wydawać to już treścią ze zdartej płyty.
Nie znaczy to, że nie są to istotne problemy, bo choćby kwestie przemocy domowej czy prawa do przerywania ciąży, są tematyką ważną dla wyborczyń i wyborców Lewicy. Z drugiej jednak strony są to tematy, o których głośno się mówi od wielu lat, a już w szczególności od czasu masowych protestów organizowanych pod hasłem “nie składamy parasolek” i emblematami Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Kobiety, słusznie wściekłe, że ich postulaty gdzieś umykają politykom, wprost mówią, czego oczekują. Ale jest też inny, kluczowy problem, którego Lewica być może nie zauważa, lub też celowo zauważać nie chce. Jeśli najnowsza konwencja ugrupowania, zatytułowana “Bezpieczna Pol(s)ka”, skierowana jest przede wszystkim do wyborczyń, to choć Agnieszka Dziemianowicz-Bąk nawet zwraca się do mężczyzn, duża ich część może czuć, że Lewica nie ma im nic do zaoferowania, a wręcz ich opuszcza.
Być może brzmi to źle i absurdalnie, zwłaszcza gdy kobiety czują i są w stanie udokumentować, że ich prawa są w Polsce naruszane, ale zwracanie się przez Lewicę z przekazem przede wszystkim skierowanym do kobiet i mniejszości (nierzadko uciskanych lub dyskryminowanych), to biały, heteroseksualny, mężczyzna-katolik może mieć wrażenie, że to w istocie on jest dyskryminowany w jego własnym kraju, wierząc tym samym w popularny przekaz rodem z wykopu i podobnych portali.
Owszem, Lewica może twierdzić, że przecież mówi o tańszych mieszkaniach, poprawionym dostępie do usług publicznych i podobnych kwestiach, na których mężczyzna z poprzedniego akapitu również skorzysta, ale jest to przede wszystkim oferta skierowana “do wszystkich”, a nie do niego w szczególności, a po drugie wymaga o wiele bardziej skomplikowanych rozwiązań, podczas gdy w tej trochę bardziej niebieskiej partii kuszą aromatem piwa i kiełbasy.
Konfederacja może liczyć w tym przypadku na efekt nowości, bo o dwóch samochodach (spalinowych oczywiście), grillu i wycieczce dla każdego pracującego Polaka ostatnio w obietnicach wyborczych mówił chyba Ferdynand Kiepski, ładnych parę lat temu. Tym razem jednak to nie kandydat ma coś dać, lecz Mentzen z kolegami obiecują, że “nic nie dadzą” a jedynie nie zabiorą. Niby różnica jest fundamentalna, ale czy rzeczywiście?
Keep reading with a 7-day free trial
Subscribe to Stosunkowo Bliski Świat to keep reading this post and get 7 days of free access to the full post archives.