Jak konflikt rosyjsko-ukraiński uderzy w Bliski Wschód?
Rozpoczęta przez Władimira Putina inwazja na Ukrainę zaskoczyła wielu analityków. Kilka dni temu dominujące było przekonanie, że Rosjanie swoje działania ograniczą do kontrolowanych przez separatystów terytoriów Donbasu. Tak się jednak nie stało i walki objęły już znaczną część kraju, w tym także stolicę. Świat obserwuje wydarzenia a Zachód nakłada na Rosję kolejne sankcje (choć nie zawsze jednomyślnie). Ten konflikt może jednak wpłynąć globalnie na światową sytuację poprzez oddziaływanie na Bliski Wschód.
Region nie jest odizolowany od wydarzeń w Ukrainie. Wiele krajów jest połączonych zarówno z Kijowem jak i z Moskwą interesami handlowymi czy umowami dotyczącymi bezpieczeństwa. Sytuacja wystawia więc na próbę liczne relacje wypracowywane latami, a także może uderzyć w najbardziej potrzebujących. W jaki sposób konkretnie region może być dotknięty tym co dzieje się we wschodniej części Europy?
Bliski Wschód bez pszenicy
Ukraina jest liczącym się producentem zboża, w tym pszenicy (odpowiada za 7% światowego eksportu) i kukurydzy, których znaczną część przeznacza na eksport. Główną drogą eksportową dla ukraińskiego zboża jest Morze Czarne, a w szczególności kontrolowana przez Turcję cieśnina Bosfor. Tamtędy w dalszą drogę udaje się aż 95% ukraińskiego produktu. Ponad 40% trafia do krajów Bliskiego Wschodu. Przerwanie linii dostaw przez działania wojenne dotknie więc nie tylko Ukrainy, której rolnicy dotkliwie odczują brak przychodów. Niektóre kraje Lewantu czy Północnej Afryki są wręcz uzależnione od dostaw znad Dniepra.
Dla przykładu znaczna część libańskiego zboża musi być importowana. Kraj nie ma wystarczającej powierzchni obszarów rolnych by zaspokoić potrzeby wszystkich mieszkańców. W dużej mierze spożycie oparte jest na pszenicy, zwłaszcza dzisiaj, w dobie kryzysu ekonomicznego, w którym kraj się znajduje od lat. Liban niemal 60% pszenicy importuje właśnie z Ukrainy, a według danych Ministerstwa Gospodarki obecne zapasy mogą wystarczyć jedynie na miesiąc. Libańczycy już rozpoczęli rozmowy z innymi potencjalnymi dostawcami zboża i rząd chce przestawić krajową produkcję z mącznych dóbr luksusowych takich jak ciasta na tradycyjne arabskie pieczywo, dzięki czemu zapasów może wystarczyć na dłużej.
W trudnej sytuacji znajduje się także Egipt, będący największym importerem pszenicy na świecie. Kraj wydaje ponad 4 miliardy dolarów rocznie na pszenicę a Rosja i Ukraina zaspokajają aż 70% zapotrzebowania przekraczającej 100 milionów populacji kraju. Ukraina jest także głównym dostawcą kukurydzy nad Nil. Utrudnienia w dostawach będą się wiązały z pewnością ze wzrostem cen zboża i produktów zbożowych, co w konsekwencji może doprowadzić do kryzysu. Egipski rząd będzie musiał też znaleźć dostawców, którzy będą w stanie zaspokoić jego zapotrzebowanie. W przeciwnym wypadku może liczyć na niepokoje społeczne, jeśli ceny pieczywa wzrosną, a ludzie będą mieli trudności z zakupem.
Turyści nie przyjadą
Egipt mierzy się także z innym problemem, którym jest spadek turystów, przede wszystkim z Rosji i Ukrainy. Portal Middle East Eye podaje, że jeszcze w ubiegłym roku do kraju przyjeżdżało od 300 do 500 tys. Rosjan miesięcznie. W 2019 roku, przed pandemią, Ukraińców przyjechało 1,6 miliona. To istotna część egipskiej gospodarki bo turystyka w 2019 roku odpowiadała za niemal 12% PKB.
Dzisiaj turystów z tych krajów nie ma wcale. Middle East Eye powołuje się na rozmowę z Baselem as-Sisim, członkiem Egipskiego Stowarzyszenia Agentów Podróży, według którego zarówno Rosjanie jak i Ukraińcy boją się, że nie będą mogli wrócić do domów jeśli wybiorą się na Bliski Wschód.
Na podobny spadek ruchu w Turcji uwagę zwraca portal Hürriyet. W ubiegłym roku nad Bosfor przyjechać miało 4,7 miliona Rosjan i 2 miliony Ukraińców, co łącznie stanowi ponad 27% wszystkich turystów przyjeżdżających do kraju. Wstrzymał się całkowicie ruch samolotów czarterowych. Turystyka odpowiada w za około 13% tureckiej gospodarki. Dzisiaj te przychody są istotne tym bardziej, że Turcja mierzy się z poważnym kryzysem gospodarczym a inflacja w styczniu sięgnęła już 48,69%.
Bezpieczeństwo Izraela
Amerykańskie sankcje nakładane na Rosję, w tym na największe rosyjskie banki, mogą wpłynąć także na zdolności operacyjne Izraela w Syrii. Izraelskie siły powietrzne prowadzą regularnie operacje przeciwko operującym w Syrii powiązanym z Iranem milicjom. Ta działalność jest dobrze znana Rosjanom, którzy są w Syrii obecni od rozpoczęcia operacji wojskowej w 2015 roku, która pomogła Baszarowi al-Asadowi w wygraniu wojny domowej i wojny przeciwko Państwu Islamskiemu.
Rosjanie od lat przymykają oko na działania izraelskich samolotów, stąd też rząd Naftalego Bennetta ostrożnie stąpa by zbyt jasno nie postawić się po żadnej ze stron konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Ze strony jego przedstawicieli usłyszeliśmy słowa potępienia, w których oświadczono, że inwazja na Ukrainę jest pogwałceniem prawa międzynarodowego, ale nie słychać by Państwo Żydowskie przyłączało się do nakładanych przez Zachód sankcji.
Już samo to wystarczyło jednak by naruszyć dotychczasowe relacje. Ambasador Moskwy przy ONZ Dmitri Polianski powiedział, że jego kraj jest "zaniepokojony planowanym przez Tel Awiw rozszerzeniem działalności osadniczej na okupowanych Wzgórzach Golan, co bezpośrednio łamie założenia konwencji genewskiej z 1949." Dotychczas Rosjanie rzadko wypowiadali się w sprawie zaanektowanych przez Izrael Wzgórz Golan, choć są w bliskich stosunkach z Damaszkiem.
Ropa i gaz
Już dzisiaj widać też efekt jaki inwazja Putina na Ukrainę wywiera na rynkach energetycznych. Wczoraj cena ropy podskoczyła powyżej 105 dolarów za baryłkę - do poziomu najwyższego od 2014 roku. Dodatkowo Rosja jest głównym dostawcą europejskiego gazu, dostarczając go aż 40%. Zachód rozpoczął więc poszukiwanie alternatywnych dróg aby zaspokoić własne potrzeby, tym bardziej, że niemiecki kanclerz Olaf Scholze zapowiedział, że nie uruchomi w tym momencie gazociągu Nord Stream 2.
Egipt już zwiększył eksport swojego ciekłego gazu ziemnego (LNG) do Europy. Już w styczniu o zwiększeniu dostaw LNG do Europy z Kataru z emirem Tamimem ibn Hamadem as-Sanim rozmawiał amerykański prezydent Joe Biden. Katar większość swojego eksportu ma jednak rozpisanego na długoterminowych kontraktach i nie może po prostu przekierować dostaw do Europy np. z Azji. Będzie do wymagało rozmów z klientami, choć takie rozwiązanie nie jest całkowicie niemożliwe. W 2011 roku Katar przekierował swoje dostawy z Europy do Japonii po katastrofie w elektrowni jądrowej Fukuszima. Będzie to wymagało jednak czasu, niemożliwe jest więc po prostu zakręcenie gazociągów i rezygnacja z odbioru rosyjskiego gazu.
Jeśli chodzi o ropę uważa się, że Rosję mogłyby z powodzeniem zastąpić Arabia Saudyjska, Irak i Kuwejt. Według raportów wszystkie mogą zwiększyć produkcję ropy, co umożliwiłoby obniżenie cen. Problemem jest jednak umowa OPEC+, w skład której wchodzą państwa OPEC i te pozostające poza nim, w tym Rosja. W ramach tego porozumienia państwa koordynują ze sobą produkcję surowca, a dla Rosji wszelkie dodatkowe przychody są kluczowe by sfinansować kampanię wojskową na Ukrainie i funkcjonowanie kraju w obliczu zachodnich sankcji. Arabia Saudyjska także ma do sfinansowania kluczowe projekty infrastrukturalne, takie jak futurystyczne miasto NEOM (o którym rozmawiamy w podcaście w odcinku Arabia Saudyjska 2030). Prezydent Biden miał już prosić Rijad by Saudyjczycy zwiększyli produkcję ropy, ale ta prośba została odrzucona.
Co dalej?
Tę listę można wydłużać, uwzględniając także inne czynniki. Świat jest dzisiaj systemem naczyń połączonych bardziej niż kiedykolwiek. Zawirowania w jednym regionie w widoczny sposób wpływają na inne. Tym samym konflikt rosyjsko-ukraiński przestaje być już jedynie regionalnym zagrożeniem, zamiast tego stając się problemem globalnym. Konieczna jest koordynacja działań także z graczami na Bliskim Wschodzie, tym bardziej, że mogą być oni kluczem do stabilności i bezpieczeństwa Europy, zwłaszcza jeśli Zachód będzie decydował się na nałożenie kolejnych sankcji na moskiewski reżim.