Cztery akapity: piractwo na Bliskim Wschodzie
Czy Iran jest państwowym aktorem bezpośrednio odpowiedzialnym za rozwój piractwa w okolicach Półwyspu Arabskiego?
Zgodnie z zapowiedzią, po raz kolejny zapraszam Was na tekst w formacie “cztery akapity”. Co tydzień w ten sposób będziemy starać się rozgryzać istotne problemy świata, rozprawiać z mitami lub po prostu omawiać ciekawostki. Tym razem pora przyjrzeć się piractwu w regionie Morza Czerwonego!
Jednym z najistotniejszych wyzwań dla globalnego transportu jest bezpieczeństwo przeprawy w okolicach Rogu Afryki i Półwyspu Arabskiego. To obszar o strategicznym znaczeniu, przez który przebiegają szlaki handlu morskiego wykorzystujące Kanał Sueski. Nic więc dziwnego, że takie statki są też łakomym kąskiem dla piratów, zarówno tych działających z terytorium Somalii, jak i także Hutich, kojarzonych przede wszystkim jako strona wojny domowej toczącej się w Jemenie.
W dyskusjach o Hutich najczęściej pojawia się też Teheran, szczególnie że regionalni przeciwnicy Iranu starają się go przedstawić jako potęgę pociągającą za wszystkie sznurki w regionie i odpowiedzialną za jego destabilizację. Iran oczywiście jest regionalną potęgą i jego działania takie jak wspieranie szyickich organizacji paramilitarnych w Libanie czy Jemenie, przyczynia się pośrednio również do rozwoju piractwa na Bliskim Wschodzie. Dla Hutich piractwo samo w sobie nie jest głównym celem, ale jest jednak narzędziem skutecznie wykorzystywanym. W listopadzie 2023 roku głośny był przypadek, kiedy rebelianci Huti zajęli pływający pod banderą Bahamów statek handlowy powiązany z izraelskim armatorem.
Tym samym piractwo w regionie staje się narzędziem Iranu w wojnie hybrydowej, która pozwala uniknąć bezpośredniego zaangażowania własnych sił zbrojnych, zastępując ich obecność działaniami innych aktorów. Z jednej strony można mowić, że celem tej strategii jest destabilizacja regionu i ograniczenie wpływów Izraela, czy także Stanów Zjednoczonych i Arabii Saudyjskiej. Z punktu widzenia Irańczyków należałoby jednak raczej mówić o kwestii stabilizacji, czy równoważenia wpływów rywali - Teheran ma inne strategie i w tej optyce to otoczenie Izraela tzw. “pierścieniem ognia”, czyli zaangażowanie go w nieustanne zagrożenie ze strony proirańskich milicji i organizacji paramilitarnych, jest w istocie ustabilizowaniem sytuacji, choć reszta regionu wcale niekoniecznie musi podzielać tę opinię.
O ile więc Iran nie jest aktorem, który bezpośrednio odpowiedzialny jest za piractwo, to nie sposób zignorować wpływ Teheranu na przestępczą działalność w regionie. Piractwo jest jednak wciąż też konsekwencją lokalnych problemów, w tym ekonomicznych. Jemen rozrywany jest krwawą wojną domową, a pobliska Somalia jest państwem upadłym, które nie jest w stanie utrzymać własnej populacji. Stąd lokalna ludność zwraca się w kierunku piractwa, a ta desperacja jest zjawiskiem chętnie wykorzystywanym przez silniejszych graczy, którzy potrafią je wykorzystać przeciwko swoim konkurentom. Jest to jednak broń obusieczna. W końcu nie tylko izraelskie, saudyjskie czy emirackie statki handlowe padają ofiarą Hutich, irańskie również trafiają na celownik. Choćby w marcu ubiegłego roku indyjska marynarka wojenna uratowała irański kuter rybacki z załogą złożoną z 23 Pakistańczyków z rąk piratów u wybrzeży jemeńskiej wyspy Sokotra. Rybacy mogą powiedzieć, że mieli szczęście.
Jeśli uważasz ten wpis za wartościowy postaw mi wirtualną kawę na buycoffee.to, dołącz do Patronek i Patronów na Patronite.pl. Możesz także zdecydować się na pełną subskrypcję tego substacka i otrzymać pełen dostęp do wszystkich pojawiających się tutaj tekstów!