Anatomia izraelsko-palestyńska. Część druga
Skąd wzięły się izraelska i palestyńska tożsamość narodowa i czy wolno nam odmawiać narodom prawa do samostanowienia?
W pierwszej części „Anatomii izraelsko-palestyńskiej” przyglądaliśmy się wysiłkom na rzecz wypracowania trwałego pokoju i mitom dotyczącym pewnych decyzji podejmowanych przez jedną lub drugą stronę tego konfliktu. Dzisiaj zajrzymy jednak głębiej, gdyż przyjrzymy się samej tożsamości narodowej, etnicznej i religijnej, zarówno Palestyńczyków, jak i Izraelczyków. To kwestie kluczowe dla zrozumienia tego, jak te narody same siebie widzą, a także tego, jak są przedstawiane przez swoich przeciwników.
Ja sam nieraz słyszałem np. że Palestyńczycy nie są narodem (wypowiadane chętnie zarówno przez prawicowych Izraelczyków jak i Polskich lewicowych liberałów, którym wydaje się, że to oni mają prawo decydować o tym, czy jakieś narody mają prawo do samostanowienia). Inni powiedzą, że narodem nie są Izraelczycy, gdyż ich państwo jest kolonialnym tworem narzuconym lokalnej populacji przez europejskie mocarstwa, w szczególności przez Wielką Brytanię.
Jeden i drugi pogląd mają pewną konkretną cechę wspólną. Wychodzą z założenia, moim zdaniem błędnego, że narody są czymś odwiecznym, a nie produktem historycznych procesów, takich jak migracje, wojny, okupacje, rozbiory i im podobne. A może wcale nie czymś odwiecznym, lecz po prostu „istniejącym długo”? W którym miejscu powinniśmy jednak wyznaczyć granicę, od której możemy mówić o narodzie?
Czy naród jest czymś naturalnym?
Raczej nie mielibyśmy wątpliwości, że narodem są Polacy, ze swoją ponad tysiącletnią historią państwowości. Tak samo powiemy o Amerykanach, choć przecież ich państwo powstało na koniec XVIII w., a wcześniej było zbiorem kolonii brytyjskich, francuskich, hiszpańskich, a nawet szwedzkich i holenderskich (na przestrzeni kilku stuleci). Narodem nazwiemy Włochów, choć przecież zjednoczenie Półwyspu Apenińskiego w jeden organizm państwowy także zaczęło się dopiero w drugiej połowie XIX wieku, co jednak poprzedzone było myślą nacjonalistyczną, która dążyła do przedstawienia mieszkańców rozmaitych księstw i republik półwyspu jako przedstawicieli jednego narodu (prekursorami tego ruchu możemy nazwać może nawet renesansowych poetów, jak Petrarkę, który pisząc „Italio moja!” wzywał władców, by nie wojowali ze sobą).
Narody o młodszej tożsamości narodowej wciąż są podważane, co wyraźnie widać choćby podczas wojny w Ukrainie, gdzie Rosjanie (i ich klakierzy w Polsce i na zachodzie) mówią, że Ukraińcy nie są samodzielnym narodem, a częścią rosyjskiego. Narodowości w ten sam sposób odmawia się często Palestyńczykom, mówiąc im, że są jedynie częścią narodu arabskiego (o ile w XXI wieku wciąż możemy mówić o Arabach, jak o jednym narodzie). Palestyńczycy i ich zwolennicy symetrycznie odbierają narodowość Izraelczykom, nazywając ich „Europejczykami”, „Polakami”, „Amerykanami” i tym podobnymi określeniami, sugerując tym samym, że podstawowym pojęciem, według którego powinni się sami identyfikować, jest posiadany przez nich drugi paszport (według statystyki dualcitizenshipreport.org jest to 10%, choć niektóre dane mówią nawet o 22%).